No i czas na pierwszą opinię. Zrecenzuję dziś pierwszy sezon serialu pt. Lights Out. Natrafiłem na niego całkiem przypadkiem. czekając na The Walking Dead obejrzałem jeden odcinek i zaintrygował mnie.
Serial opowiada historię byłego boksera Patricka Leary'ego(Holt McCallany), który cierpi na poważną chorobę jaką jest demencja bokserska. Wkrótce popada w kłopoty finansowe, co zmusza go do ponownego wkroczenia na ring. Niby schemat oklepany a twórcom udało się wycisnąć z niego coś jeszcze.
Od małego miałem słabość do filmów bokserskich. Rocky był jednym z moich bohaterów w dzieciństwie, dlatego serial opowiadający o życiu byłego boksera przyciągnął moją uwagę. Świat został sprawnie wykreowany. Wprowadzanie widza krok po kroku do, nie zawsze uczciwego bokserskiego półświatka wyszło bardzo przyjemnie, choć czasami czułem, że twórcy z lekka przesadzili. Przykuwają uwagę także wyraziste postacie. Holt McCallany jako "Lights" wykonał kawał solidnej roboty, ale chwilami jego aktorstwo bywało drętwe. Postacie drugoplanowe były także dobrze napisane. najbardziej przesadzoną postacią był chyba Ed Romeo. Można go było polubić, ale np. jego rany na rekach to gruba przesada(co on jakiś emos ;D). Dialogi wzbudziły we mnie pozytywne emocje. Po walce z Moralesem poziom odcinków niestety spadał z bardzo dobrego na dobry chwilami średni. Trzeba pochwalić twórców za bardzo dobrze zrealizowane sceny walki, jak na serial trwały one bardzo długo. ;) Wynik finałowej walki choć trochę naciągany i przewidywalny wypadł dobrze.
Lights Out jest moim zdaniem serialem dobrym. Bywały chwile świetne i złe, ale dobrych/ solidnych było bardzo dużo. Trochę szkoda, że zakończono go po pierwszym sezonie. Serial idealny na zabicie nudy. Jak najbardziej polecam Wam ten serial, daję gwarancję, że się nie zawiedziecie. ;)
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz