piątek, 12 kwietnia 2013

Looper

"Tylko przyszłość, odmieni przeszłość"

Cytat który wyżej przytoczyłem towarzyszył kampanii reklamowej filmu Looper w naszym kraju. Ta właśnie produkcja na pierwszy rzut oka wydawała się kolejnym akcyjniakiem, bez najmniejszego polotu i sensu, a stała się miła niespodzianką. Nic sobie po dziele Riana Johnsona nie obiecywałem, dlategóż jakie było moje zdziwienie, gdy po kwadransie seansu nie mogłem się oderwać od telewizora. "Looper" nie potrzebował dużo czasu, by zrzucić otoczkę kiczu i pokazać jakim soczystym kinem jest w rzeczywistości.

Obraz opowiada historię Joe'go(Joseph Gordon-Levitt), który ma dość niecodzienną "pracę" a mianowicie jest Looperem. A kim właściwie jest Looper? Otóż Looperzy zajmują się eliminowaniem osób z przyszłości, którzy swymi wybrykami podpadli rządzącym przyszłością gangom. Wszystko idzie świetnie. Joe dostaje kolejne zlecenia i hojne wynagrodzenia. Brzmi pięknie, czyż nie? Niestety wszystko zaczyna się walić na łeb, na szyję gdy postać grana przez Levitta musi wyeliminować swoją wersje z przyszłości(w tej roli Bruce Willis).

Już z opisu filmu można wywnioskować, że "Looper" jest dość zagmatwany. Dużą rolę odgrywają w nim podróże w czasie i wszelkie jego paradoksy, dlatego podczas seansu trzeba czasem naprawdę uważać, by nic nam nie umknęło (oczywiście nie jest to poziom "Incepcji", ale jednak ;D). Mimo wszystko chwile spędzone przy nim są nadzwyczaj przyjemne. 

Fabuła jest bardzo ciekawa. Mamy także multum intrygujących postaci. Joseph Gordon-Levitt wykonał świetną robotę jako Joe. Był bardzo realistyczny. Z człowieka który powinien być szczęśliwy, okazał się personą, która ma spore problemy i najzwyczajniej nie ma szczęścia w życiu. Kupiłem go w 100%. Muszę pochwalić również Bruce'a Willisa ponieważ w "Looperze" odegrał jedną z swoich ciekawszych ról od dłuższego czasu. Reszta obsady również na plus. Blunt i Gagnon naprawdę dają rade i trzymają dobry poziom.

Plusem jest również mała ilość efektów specjalnych. Akcja została ograniczona do minimum, a jeśli występuję to wynika ściśle z potrzeby fabuły.

W tworze Johnsona jest złączonych ze sobą jakby kilka gatunków, na pierwszy rzut oka nie pasujących do siebie. Mamy w głównej  mierze S-F, ale i swoje pięć groszy dorzucił także kryminał i trochę mniej obyczaj. Wszystko wymieszane, daje nam naprawdę dobre kino, którego nikt z Was nie powinien żałować. Ja w każdym bądź razie, nie żałuje... ;)
8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz